Dla pytających "czy można żyć bez UE?" odpowiedz brzmi NIE.
Nie gdy startujesz z pozycji biednego żuczka z niczym w kieszeni.
NAWET Szwajcaria, Norwegia, kraje które mają kasy jak lodu i są stowarzyszone z UE.
Akceptują wszystkie zasady i regulację UE, przygiely karczycho mówiąc kolokwialnie żeby dostosować swoje prawo i gospodarkę do wymogów UE.
Gorzej. Płacą za dostęp do rynku UE.
Czyli de facto mają całość "nieszczęść " związanych z UE, żadnych korzyści
a na dodatek płacą za możliwość korzystania z tych nieszczęść.
Ukraina jest doskonałym przykładem gdzie i jak kończą państwa nie zrzeszone w większy blok.
Co do siedzenia po nocach w robocie, liczy się kapitał i efekt skali.
Nigdy "grzebacz" na biednym rynku (jak PL) nie zarobi "grzebaniem" na siebie.
Tak długo jak ktoś z ulicy nie będzie chętny dać koledze średnia stawkę godzinowa x 3 za jakąkolwiek czynność wymagającą myślenia tak taki biznes jest skazany na porażkę.
Hobby? Proszę bardzo. Socjalizacja i koledzy jako forma pracy? Proszę bardzo. Ale pieniądza z tego nie będzie.
W Chinach praktycznie każdy w mieście mówi po angielsku.
Żaden problem rozpocząć tam biznes tak samo jak w USA.
Tylko czy życia starczy na konfrontacje wyobrażeń i rzeczywistości?